*perspektywa Louisa*
-Stary, ona cię wykorzystuje!! Zrozum to wreszcie!- wypalił Liam.-Ja swoje o kobietach wiem, a Perrie nie należy do typu wrażliwego. Ona ma cię na smyczy, zrozum. Ja bym jak najszybciej zakończył wasz związek.-dokończył.
Ach, ta awantura o Perrie. Zayn się w niej zakochał, to fakt, ale ewidentnie widać, że ona go prędzej czy później zrani. Zayn to mężczyzna, dla którego większość kobiet traci głowę. Potarłem ręką czoło wstając z kanapy. Liam, Zayn i Hazz dyskutowali o Pezz, a Nialera gdzieś wcięło.
-Pewnie opróżnia Tommo lodówkę, jakto zwykł robić-oznajmił Hazza.
-Ja... Ostatnio przejrzałem na oczy, chłopaki.-drążył temat Zayn przybrawszy poważną minę.- Pezz .. Ona... Jakby to powiedzieć... Chwali się moim towarzystwem innym koleżankom i tylko to jej w głowie. W dupie ma moje uczucia, bo ona mnie nimi nie darzy. Ja... Chyba macie rację chłopaki. Moja prawdziwa miłość czeka na mnie gdzieś tam, daleko... Ale trudno będzie powiedzieć Perrie o moich uczuciach względem niej. Wiecie, do czego o n a jest zdolna...
-Nareszcie chłopie!!!- krzyknąłem odwracając się na pięcie w stronę przyjaciela.-Jestem z ciebie taki dumny! Przejrzałeś na oczy!!
-Narazie poczekam. Muszę być gotowy na skutki...
-O , tym sobie głowy nie zawracaj. Tyle wokół ciebie panienek którym na twój widok cieknie ślinka...
-Ale ja chcę tą jedyną.-odpowiedział spokojnie Zayn. On jest takim niepoprawnym romantykiem....
Rozmyślania naszej piątki przerwał donośny dzwonek do drzwi. Zadeklarowałem się by je otworzyć, a za progiem czekały już na mnie ... Jess i Amy. Moje wariatki.
Amy wskoczyła mi na plecy i po chwili robiłem za jej konia. Jess przywitała się wesoło, ale przystanęła wpół kroku patrząc pytająco to na mnie, to na czwórkę pewnie jeszcze nieznajomych jej osób. Amy zeskoczyła ze mnie i poczyniła ten sam gest. Przeszedłem do salonu i przedstawiłem ich sobie:
-Jessica: To jest Niall, Harry, Liam i Zayn.Amy: to jest Zayn, Liam , Harry i Nialler. Chłopaki, poznajcie moje najlepsze kumpele: Jess i Amy.
*Jess*
Rozejrzałam się zdezorientowana po twarzach chłopaków. Wyglądali na sympatycznych, ale ja jak to ja, niełatwo zaczynam ufać nowo poznanym osobom. Po sekundzie podszedł do mnie rozpromieniony Liam z pięknym uśmiechem i lekkim zarostem. Odwzajemniłam gest i uścisnęłam jego rękę. W tym samym momencie naprzeciw mnie stanął już drugi przyjaciel Tommo: (jak mniemam farbowany) blondyn, o cudnym spojrzeniu. Myślę, że znajdę z nim wspólny język, jeśli się oczywiście uda. Przyszła kolej na Harry'ego: miał wspaniałe brązowe loczki i prześliczne dołeczki w policzkach. Jego zielone oczy sprawiały wrażenie zaciekawionych moją osobą. Chwilę potem stanął przede mną już ostatni z Tomlinsonowej paczki: Zayn. Miał niesamowite czarne włosy i jednodniowy zarost, który tylko dodawał mu uroku. Patrzył na mnie swoimi cudnymi, czekoladowymi oczami jakby chciał wyczytać ze mnie informacje jak z otwartej księgi. Miałam dziwne wrażenie, że ta chwila dłuży się i dłuży. Uśmiechnęłam się do niego blado, a on również to uczynił, ale tak jakoś.... ponuro. Jest inny niż wszyscy.
Moją sympatię wzbudził Niall. Widząc, że nie jestem specjalnie w humorze, zaczął mnie rozśmieszać, i mu się udało, bo nie mogłam powstrzymać mimowolnego śmiechu pchającego się na moje usta. Liam natomiast ciągle udzielał rad Zaynowi na temat jakiejś Perrie.Nie wiedziałam kto to, ale w tym momencie nie miałąm ochoty podpytywać Tommo.
Czas mijał, a ja wraz z Amy siedziałam z chłopakami przy stole grając w "prawdę czy wyzwanie". Szybko cała nasza paczka zakumplowała się ze sobą, więc mogłam ze swobodą zachowywać się jak u siebie w domu.
Nadeszła kolej na Niall'a. Zakręcił energicznie pustą butelką od piwa, a ja modliłam się, żeby nie wskazała mnie. Poznałam go, więc wiem, że byłby dla mnie bezlitosny. Na całe szczęście los wybrał Liama. Wszyscy wydali radosny okrzyk, czekając, aż Niall zajmie się wymyślaniem dla niego podłego zadania.
-Pytanie czy wyzwanie, moja ofiaro?- zagadnął Liama rozpromieniony od ucha do ucha blondyn.
-Pytanie.-rzucił bez zastanowienia Li. Był pewnie przestraszony co mogłoby się stać, gdyby wybrał inną opcję... A ja wcale mu się nie dziwiłam, w końcu nikt nie wie, czego można spodziewać się po tym saleńcu, w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Niall spochmurniał, pewnie miał nadzieję na to, że Liam wybierze przeciwną opcję. Zapytał się go trochę ze zrezygnowaniem, a trochę z tajemniczością:
-Ile masz aktualnie pieniędzy w portfelu?
Wszystkich zadziwiło z lekka to pytanie, ale Liam odetchnął z ulgą w głosie i wyjął portfel jednocześnie obliczając sumę pieniędzy. Gdy skończył, okazało się, że całkiem sporo, bo aż 200 funtów. Zaskoczone towarzystwo oczekiwało na dalszy rozwój akcji. Niall odezwał się po chwili zamyślenia:
-Dlatego to właśnie Tobie przypada dziś zaszczyt zabrania całej naszej siódemki na pizzę!!!!!-krzyknął rozbawiony, a reszta przy stole zaśmiała się szczerze i pogratulowali Niallowi. Każdy tutaj zebrany doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Niallowi nie da się odmówić. Ale nagle coś przykuło moją uwagę: brakuje jednej osoby. A mianowicie Zayna .Przeprosiłam wszystkich na chwilę i skierowałam się w stronę korytarza. Zauważyłam, że na balkonie na piętrze porusza się jakaś postać. Znałąm ten dom jak własną kieszeń, w końcu kto spędzał tu prawie każdą wolną chwilę? Cicho weszłam po drewnianych schodach, które z resztą okropnie skrzypiały. Stałam przez chwilę wpatrując się w balkonową szybę, za którą stał Zayn i... zaciągał się papierosem. Widok zarazem odpycha i pociąga. Papierosy nigdy nie należały, nie należą i należeć nie będą do spisu moich ulubionych rzeczy. Są drogie, niezdrowe i niesmaczne. Żadnej korzyści po prostu. Wiem jednak, jak to jest być uzależnionym, dlatego nigdy ale to NIGDY nie włożę do ust papierosa.
Postanowiłam wejść na balkon i zagadać. Tak, wiem, jestem niepoważna, ale chciałabym go poznać bliżej. Wydaje się taki nieodgadniony i tajemniczy. Spróbuję go rozgryźć. Wyglądem przypomina bad-boya, ale pozory zwykle mylą, Zwykle. Nie przekonam się, jeśli nie spróbuję. Nacisnęłam na klamkę od środka i wejście na balkon ustąpiło.Stanęłam niepewnie obok szatyna, co chwila spoglądając na niego. On nawet nie odwrócił się, by zobaczyć, kto go odwiedził. Natomiast wyjął papierosa z ust, rzucił go na ziemię i przygniótł spodem buta. Stał teraz w milczeniu wpatrując się w dal. W końcu zebrałam się na odwagę i powiedziałam:
-Liam stawia nam wszystkim pizzę.
Po dłuższej chwili, zresztą, ku mojemu zaskoczeniu, ciemnooki odpowiedział:
-Czyżby Niall maczał w tym palce?
-Sam chyba by się nie zgłosił, ale niestety Niallowi odmówić się nie da.- Uśmiechnęłam się lekko widząc, jak Zayn prycha pod nosem, jakby rozbawiony. Sięgnął do kieszeni skórzanej kurtki i wyciągnął z niej zapalniczkę wraz z kolejnym papierosem.
-Palenie zabija.-rzekłam cicho. Ale jednak na tyle głośno, by Zayn to usłyszał. Odwrócił się lekko i odparł:
-Gdyby to było takie proste, Jess... Użył mojego imienia, co mnie nadzwyczajnie zdziwiło, ale postanowiłam brnąć dalej w rozmowie z nim.
Po 10 minutach nasze relacje poszły w zdecydowanie lepszym kierunku. Dowiedziałam się o nim kilku istotnych rzeczy. Między innymi o tym, że m a d z i e w c z y n ę. Perrie. Ale to nie koniec. Zwierzył mi się również z tego, że ona wykorzystuje go do tego, by móc pokazać się z nim w centrum handlowym lub w klubie. Powiedział, że kiedyś darzył ją naprawdę mocnym uczuciem. Dopóki nie odkrył jej prawdziwego oblicza: pustej,stereotypowej laski. Poruszyło mnie to, że znamy się od dziś, a już wiemy o sobie tyle, co najstarsi przyjaciele. Nabrałam do niego pewnego rodzaju zaufania w przeciągu 10 minut.
Let me be your last first kiss
piątek, 9 maja 2014
niedziela, 4 maja 2014
Prolog.
-Jess!!! Jesteś niemożliwa!!! Już 10 a ty jeszcze chowasz cztery litery pod kołdrą!! -Wykrzyknęła Amy z nutą ironii w głosie. Jess leniwie zwlokła się z łóżka i stanęła przed lustrem mimowolnie ziewając. Wtorek. Wakacje. Na tą myśl uśmiech zagościł na jej twarzy, by móc za chwilę ustąpić grymasowi bólu, gdy dziewczyna potknęła się o prostownicę do włosów, którą najprawdopodobniej właśnie jej szanowna przyjaciółka Amy Stephenson postanowiła pozostawić na podłodze.
Jessica Hayley, lat osiemnaście i trzy czwarte. Urocza, szczupła jasna brunetka z końcówkami włosów pofarbowanymi na blond, które sięgały jej do bioder. Amy kilkukrotnie czyniła podchody do jej długich włosów z wielkimi nożycami twierdząc, że Bóg nie jest sprawiedliwy. Cóż, w zasadzie trudno jej się dziwić, ponieważ jej cudne blond fale sięgały jedynie do klatki piersiowej. Ale Jess i tak je podziwiała.Jessica mieszka sama w apartamencie jej świętej pamięci opiekunów. Dlaczego? Znajdowała się odkąd pamiętała w domu dziecka. Nie narzekała, panie były miłe a posiłki smaczne. Ale nadszedł czas, by poznała prawdę. Jej rodzice z niewiadomych powodów zostawili ją tu i zniknęli bez śladów. Do tej informacji nie musiała się przyzwyczajać zbyt długo, może dlatego że ich nie pamiętała. 26 marca, gdy miała 5 lat do pokoju zabaw wkroczyła dwójka osób w podeszłym wieku. Byli oczarowani Jessicą i od razu wzięli ją do siebie i wychowywali jak własną córkę. Ona nie mogła się nadziwić bogactwem jakie posiadali. Nie wiedziała, czy wygrali w totka, czy są biznesmenami na światową skalę, ale jednego była pewna-kochali ją, a to był dla niej największy skarb. Po dwunastu latach od tego zdarzenia pan Willson wraz z żoną zostawili ją w domu mówiąc, że jadą na zakupy. Ale nazajutrz na obszerny podjazd z marmuru wjechał srebrny nercedes, z którego wysiadła kobieta w czarnym żakiecie i ołówkowej spódnicy. Jess pamięta to wszystko doskonale, ciągle rozdrapuje blizny przeszłości. Zapukała do drzwi i opowiedziała zszokowanej dziewczynie o dramatycznych wydarzeniach mających miejsce tamtego dnia. Jessica nie wiedziała, co robić. Okazało się, że staruszkowie przepisali jej w spadku cały swój obszerny majątek. Dziewczyna wiedziała, że nie mają innych bliskich. Ale wedlug prawa nieletnia nie mogła mieszkać sama bez opieki. Wtedy poznała Amy i jej rodziców. To właśnie oni zobowiązali się do opieki nad nią aż do osiągnięcia przez nią pełnoletności. Teraz Jess mieszka sama z majątkiem. Rodzicom Amy zawdzięcza to, że nie trafiła z powrotem do Domu Dziecka. Teraz pan i pani Stephenson wyjechali na całe wakacje do Japonii, i, jak sami powiedzieli, "zostawili dziewczynę pod moją opieką". Na ten czas mieszka u Jess.
Co do nauki, obie studiują na pierwszym roku. Ekonomię. Najnudniejszy kierunek w dziejach, jak to zwykła mówić Jess i Amy. Wiedzą, że i tak będą chciały spełniać się w zupełnie innej branży. Na swoim kierunku nie utrzymują kontaktów z wieloma uczniami. Tylko z Louisem Tomlinsonem. On tak naprawdę jest dla nich jak starszy brat. Ma 22 lata, ale oblał i wylądował tam gdzie dziewczyny. Nie jest prawdą, że z nikim innym nie mają relacji. Dużo ludzi je zna, czasen przywitają się na korytarzu, w parku... Ale zdecydowanie wolą towarzystwo siebie nawzajem.
Do przestronnego pokoju wdarła się Amy z komicznym wyrazem twarzy, ale najwyraźniej nie chciała, aby ten widok rozbawił Jess, więc wydęła wargi w geście zdenerwowania. Nie udało jej się jednak przekonać kumpeli co do swojego oburzenia, więc po chwili odpuściła i opadła jak długa na dwuosobowe łóżko.
-Rannym ptaszkiem to ty nie jesteś, o nie... -Odezwała się Amy z ironią aż bijącą z wcześniej wypowiedzianego zdania. Na te słowa współlokatorka odwróciła się i zgromiła Amy spojrzeniem.
-Nie wiem, czy wiesz, ale SĄ WAKACJE AMYYY!!!! - Krzyknęła Jess i dodała:
-Nie mam zamiaru wstawać tak jak w czasie roku szkolnego. Należy mi się odpoczynek...
- Dobre sobie!! Zakładaj coś na siebie i idziemy do Tommo leniu!-odparła kumpela.
-Zakładam że Lou smacznie jeszcze śpi.
-A od kiedy stan Louisa przeszkadza nam w czymkolwiek? Mówisz tak, jakbyś nigdy w życiu go nie budziła...- słowa Amy przeplatały się z coraz to nowszymi ciuchami lądującymi na podłodze. Robiła tak zawsze, gdy nie wiedziała, w co ma się ubrać.
Czytasz=komentujesz! Usunęlam tamten prolog, bo za nudny według mnie. I poprawiłam kilka faktów. Mam nadzieję, że się spodoba :* Następny jutro albo w najbliższych dniach! Sorry za błędy, ach ten słownik w telefonie... '-_-'
Jessica Hayley, lat osiemnaście i trzy czwarte. Urocza, szczupła jasna brunetka z końcówkami włosów pofarbowanymi na blond, które sięgały jej do bioder. Amy kilkukrotnie czyniła podchody do jej długich włosów z wielkimi nożycami twierdząc, że Bóg nie jest sprawiedliwy. Cóż, w zasadzie trudno jej się dziwić, ponieważ jej cudne blond fale sięgały jedynie do klatki piersiowej. Ale Jess i tak je podziwiała.Jessica mieszka sama w apartamencie jej świętej pamięci opiekunów. Dlaczego? Znajdowała się odkąd pamiętała w domu dziecka. Nie narzekała, panie były miłe a posiłki smaczne. Ale nadszedł czas, by poznała prawdę. Jej rodzice z niewiadomych powodów zostawili ją tu i zniknęli bez śladów. Do tej informacji nie musiała się przyzwyczajać zbyt długo, może dlatego że ich nie pamiętała. 26 marca, gdy miała 5 lat do pokoju zabaw wkroczyła dwójka osób w podeszłym wieku. Byli oczarowani Jessicą i od razu wzięli ją do siebie i wychowywali jak własną córkę. Ona nie mogła się nadziwić bogactwem jakie posiadali. Nie wiedziała, czy wygrali w totka, czy są biznesmenami na światową skalę, ale jednego była pewna-kochali ją, a to był dla niej największy skarb. Po dwunastu latach od tego zdarzenia pan Willson wraz z żoną zostawili ją w domu mówiąc, że jadą na zakupy. Ale nazajutrz na obszerny podjazd z marmuru wjechał srebrny nercedes, z którego wysiadła kobieta w czarnym żakiecie i ołówkowej spódnicy. Jess pamięta to wszystko doskonale, ciągle rozdrapuje blizny przeszłości. Zapukała do drzwi i opowiedziała zszokowanej dziewczynie o dramatycznych wydarzeniach mających miejsce tamtego dnia. Jessica nie wiedziała, co robić. Okazało się, że staruszkowie przepisali jej w spadku cały swój obszerny majątek. Dziewczyna wiedziała, że nie mają innych bliskich. Ale wedlug prawa nieletnia nie mogła mieszkać sama bez opieki. Wtedy poznała Amy i jej rodziców. To właśnie oni zobowiązali się do opieki nad nią aż do osiągnięcia przez nią pełnoletności. Teraz Jess mieszka sama z majątkiem. Rodzicom Amy zawdzięcza to, że nie trafiła z powrotem do Domu Dziecka. Teraz pan i pani Stephenson wyjechali na całe wakacje do Japonii, i, jak sami powiedzieli, "zostawili dziewczynę pod moją opieką". Na ten czas mieszka u Jess.
Co do nauki, obie studiują na pierwszym roku. Ekonomię. Najnudniejszy kierunek w dziejach, jak to zwykła mówić Jess i Amy. Wiedzą, że i tak będą chciały spełniać się w zupełnie innej branży. Na swoim kierunku nie utrzymują kontaktów z wieloma uczniami. Tylko z Louisem Tomlinsonem. On tak naprawdę jest dla nich jak starszy brat. Ma 22 lata, ale oblał i wylądował tam gdzie dziewczyny. Nie jest prawdą, że z nikim innym nie mają relacji. Dużo ludzi je zna, czasen przywitają się na korytarzu, w parku... Ale zdecydowanie wolą towarzystwo siebie nawzajem.
Do przestronnego pokoju wdarła się Amy z komicznym wyrazem twarzy, ale najwyraźniej nie chciała, aby ten widok rozbawił Jess, więc wydęła wargi w geście zdenerwowania. Nie udało jej się jednak przekonać kumpeli co do swojego oburzenia, więc po chwili odpuściła i opadła jak długa na dwuosobowe łóżko.
-Rannym ptaszkiem to ty nie jesteś, o nie... -Odezwała się Amy z ironią aż bijącą z wcześniej wypowiedzianego zdania. Na te słowa współlokatorka odwróciła się i zgromiła Amy spojrzeniem.
-Nie wiem, czy wiesz, ale SĄ WAKACJE AMYYY!!!! - Krzyknęła Jess i dodała:
-Nie mam zamiaru wstawać tak jak w czasie roku szkolnego. Należy mi się odpoczynek...
- Dobre sobie!! Zakładaj coś na siebie i idziemy do Tommo leniu!-odparła kumpela.
-Zakładam że Lou smacznie jeszcze śpi.
-A od kiedy stan Louisa przeszkadza nam w czymkolwiek? Mówisz tak, jakbyś nigdy w życiu go nie budziła...- słowa Amy przeplatały się z coraz to nowszymi ciuchami lądującymi na podłodze. Robiła tak zawsze, gdy nie wiedziała, w co ma się ubrać.
Czytasz=komentujesz! Usunęlam tamten prolog, bo za nudny według mnie. I poprawiłam kilka faktów. Mam nadzieję, że się spodoba :* Następny jutro albo w najbliższych dniach! Sorry za błędy, ach ten słownik w telefonie... '-_-'
Subskrybuj:
Posty (Atom)